Sennheiser to producent o zasłużonej renomie, którego kolejne produkty od lat cieszą się ogromną popularnością, zwłaszcza wśród audiofilów. HD 820, IE 900 czy HE 1 – te słuchawki stały się wzorcami w swoich kategoriach i wciąż, jakby powiedzieli dzisiaj młodzi, trendują. À propos młodych – ta grupa odbiorców także znajduje się na celowniku niemieckiej marki, o czym świadczą modele z dołu oferty, pozycjonowane jako "słuchawki do telefonu". Niedawno dołączyły do nich kolejne ciekawe "nauszniki" – Accentum.
Budowa
Z wyglądu Accentum przypominają pomniejszone MOMENTUM 4 Wireless. Muszle pod pałąkiem podwieszono tradycyjnie, tj. na widelcach i obrotowych przegubach. Zastosowano typowe mechanizmy, które działają jak należy – nic nie trzeszczy i nie piszczy.
Słuchawki są zgrabne i ważą tylko nieco ponad 220g, co wynika z wykorzystanych materiałów (tworzywo, aczkolwiek naprawdę dobrej jakości). Grube szyny regulacji pałąka nadają całej konstrukcji bardzo dobrą sztywność. Owalne wokółuszne poduszki wykonano z ekoskóry – są miękkie i sprężyste. Górna część opaski jest plastikowa, a wypełnienie od strony głowy przypomina w dotyku silikon. Pałąk za bardzo nie uciska, a jednocześnie bardzo dobrze trzyma słuchawki na głowie. Już sama izolacja pasywna jest bardzo skuteczna. Muszle są stosunkowo małe, ucho nie ma praktycznie żadnej dodatkowej przestrzeni, a ponieważ konstrukcja jest zamknięta, będzie to miało swoje konsekwencje (skóra, przynajmniej teoretycznie, szybciej się przegrzewa i poci).
Przy maksymalnym rozsunięciu pałąka na mojej głowie pozostał niewielki zapas, co może oznaczać, że Accentum mogą nie pasować na każdą (większą) głowę.
Sennheisery mogą pracować zarówno bezprzewodowo, jak i przewodowo (w zestawie znajduje się kabel USB-A do C), jednak wyłącznie w trybie "aktywnym". Ułożenie przycisków (prawa muszla) jest klasyczne. Najniżej, tuż obok gniazda USB-C umieszczono mały okrągły włącznik/przycisk wywołania asystenta/trybu parowania BT, który dobrze "leży pod kciukiem" – łatwo go wyczuć. Wyżej umieszczono klasyczną, rozdzieloną trójkę: Volume +, Music and voice control, Volume -. Zabrakło tu wyłącznika ANC, które pozostaje włączone przez cały czas. W aplikacji oraz za pomocą głównego włącznika (podwójne naciśnięcie; nie działa podczas rozmów telefonicznych) można przełączać się między ANC i Transparency Mode, jednak możliwości wyłączenia tej funkcji nie ma, co wydaje się dość śmiałym, żeby nie powiedzieć kontrowersyjnym posunięciem.
Na szczęście testowany egzemplarz ani podczas współpracy z telefonem i tabletem (Samsung/Xiaomi), ani podłączony do komputera (Roon/Accentum WASAPI) praktycznie nie szumiał (szum był minimalny). Dopełnieniem możliwości słuchawek są wbudowane mikrofony oraz szereg ustawień dostępnych z poziomu aplikacji Smart Control (np. funkcja automatycznego wyłączenia, komunikaty tonowe i/lub głosowe, equalizer, aktualizacja firmware'u itp.).
Po naładowaniu akumulatorów Accentum mogą pracować do 50 godzin (tryb BT z włączonym "na twardo" systemem ANC), co jest bardzo dobrym wynikiem. Funkcja szybkiego ładowania sprawia, że już po 10 minutach "pod prądem" słuchawki mogą być używane przez kolejne 5 godzin. Tak dobre parametry osiągnięto poprzez optymalizację zużycia energii, w tym przez zastosowanie transmisji Bluetooth w wersji 5.2.
Jeśli chodzi o standardy kodowania, to Accentum prezentują się całkiem solidnie: kompatybilność z SBC, AAC, aptX, aptX HD oraz mSBC i CVSD (dwa ostatnie służą do kodowania głosu) powinna zadowolić większość użytkowników.
Jakość brzmienia
Accentum brzmią dość potężnie za sprawą basu, który od samego początku zwraca na siebie uwagę głębią i siłą uderzenia. Jest mocny, ale i całkiem nieźle kontrolowany. Znalazłyby się pewnie słuchawki z basem szybszym i bardziej konturowym, niemniej umiejętność przekazania siły rytmu Sennheisery opanowały znakomicie – wątpię, czy konkurencja w tej grupie cenowej ma do zaproponowania równie przekonujący kompromis. Odsłuch nowej płyty Stonesów, "Hackney Diamonds" (stream z TIDAL-a), na Accentum dał mi niezłą frajdę – bardzo możliwe, że tak właśnie widział, a raczej słyszał to realizator.
Accentum brzmią potężnie za sprawą basu, który od samego początku zwraca na siebie uwagę swoją głębią i siłą uderzenia.
Od samego początku dźwięk tych słuchawek odbiera się jako przyciemniony, nie tylko za sprawą zwalistego basu. Średnica także jest nieźle dociążona w dolnym podzakresie. Razem z niskimi tonami zapewnia bardzo solidny fundament brzmienia. Podkolorowanie tej części pasma jest wyraźne, ale jednocześnie przyjemne. Czasami może brakować nieco lepszej przejrzystości, jednak niedoskonałość tę Accentum nadrabiają bardzo ciekawą cechą: ochoczo dostosowują się do odtwarzanego materiału dźwiękowego, zachwycając stabilnością i spójnością nawet w przypadku bardziej skomplikowanych faktur muzycznych.
Soprany są udanym dopełnieniem pozostałych zakresów. Przez Bluetooth wydają się odrobinę nieśmiałe, ale to chyba efekt zrównoważenia przez obfity bas i pełną średnicę. W połączeniu przewodowym górne rejestry są już aktywniejsze, aczkolwiek wciąż okrągłe, trochę matowe i "zamknięte", co jednak dobrze pasuje do charakteru brzmienia tego modelu.
Accentum zapewniają całkiem niezły rysunek przestrzeni, oczywiście jak na słuchawki. Swobodna kreacja efektów przestrzennych i wyczuwalna aura w nagraniach o dość przeciętnej realizacji na tym poziomie cenowym wcale nie są tak oczywiste.
Podsumowanie
Accentum to słuchawki atrakcyjne brzmieniowo. Nie są do końca neutralne, już bardziej spektakularne czy pokazowe. Niektórzy powiedzą pewnie – efekciarskie. Niemniej taka prezentacja wielu osobom przypadnie do gustu, przykuwając uwagę od pierwszych chwil odsłuchu mocnym basem i ciepłą barwą. To bez wątpienia udane "nauszniki", choć niekoniecznie dla purystów czy tzw. wyrobionych audiofilów.