Marek Dyjak to bez wątpienia ewenement na naszym rynku muzycznym. Nie ukończył żadnych szkół muzycznych, nie brylował w programach typu talent show, a jednak znalazł swoje miejsce w przestrzeni muzycznej dzięki wrażliwości muzycznej, oryginalnej barwie głosu. Nie bez znaczenia jest też jego osobowość i doświadczenia życiowe. To przede wszystkim człowiek szczery zarówno w życiu prywatnym jak i artystycznym.
Nie kreuje się na nikogo, nie szuka taniego poklasku, nie kryje też, że "pił po bandzie" i był już niemal po drugiej stronie życie. Te jego trudne doświadczenia słychać w utworach, które wykonuje. Wprawdzie śpiewa teksty innych artystów, ale mistrzowska interpretacja i przejmujący głos Marka Dyjaka nadają im niepowtarzalnego uroku.
To właśnie o Dyjaku powiedziała kiedyś Elżbieta Zapendowska, że to "najbardziej prawdziwy głos na polskim rynku muzycznym". I trudno się z tym nie zgodzić, bo słuchając takich utworów jak "Człowiek" (Złota Ryba) z płyty Fado, w którym śpiewa ochrypłym głosem "wiele razy dopadałem bramy piekieł", to wierzymy mu, że tego doświadczył i w pełni utożsamia się z tym co śpiewa. Z kolei Dyjak zwykł mawiać o sobie "grajek barowy", ale którą z tych opcji wybierzemy, zależy wyłącznie od naszych preferencji muzycznych.
18 stycznia ukazała się kolejna płyta artysty "Dyjak/Gintrowski". Była to świetna okazja, żeby spotkać się z Markiem Dyjakiem i porozmawiać o tym najnowszym projekcie muzycznym i oczywiście wysłuchać w jego towarzystwie utworów z tego albumu. Spotkanie odbyło się w ramach "Piątków z nową muzyką" z inicjatywy SPAV (Związku Producentów Audio Video) w gościnnych progach Studia U22.
"Nigdy w życiu nie zrobiłbym tej płyty" – powiedział Dyjak – "gdyby mi na tym nie zależało. Materiał jest bardzo trudny, a poza tym harmider jaki panował w związku z nagrywaniem tego materiału – cztery studia nagraniowe, ciągle zmieniający się ludzie... trwało to kupę czasu. A poza tym, ten repertuar, to wielkie obciążenie dla faceta, który się w zasadzie minął się z Gintrowskim. Wszystkie te utwory mają swój ciężar i choć powstały wcześniej to jednak trafiają w tę rzeczywistość, która nas teraz otacza. Ale to przecież nie jest moja zasługa.
Te utwory działały na mnie jak miałem siedemnaście, dwadzieścia lat. Pierwszy w życiu utwór, który wykonałem publicznie to był "A my nie chcemy uciekać stąd" do słów Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego. I teraz zatoczyło się koło historii i jakoś spłacam ten dług. A jeśli chodzi o Gintrowskiego to już jako podrostek słuchałem tego artysty, szanowałem jego twórczość i uwielbiałem go. Nawet gdy później miałem okazję przysiąść się do niego i pogadać, nie zrobiłem tego żeby się nic nie zmieniło w moim podejściu do jego osoby. Może trochę szkoda, a może lepiej, że tak się stało, bo cały czas słucham i podziwiam Gintrowskiego, dziś już świętej pamięci".
Odnośnie samej płyty, aranży i rozterek jakie w związku z jej nagrywaniem przeżywał artysta Marek Dyjak mówił tak: "Gintrowski potrafił mocno zagrać na gitarze i nawet te mniej skomplikowane rzeczy jak przypieprzył w struny, to cios był taki, że aż mnie unosiło. Ale ja z różnych powodów nie lubię gitary i jest to już moja ósma płyta na której gitara nie występuje. Jest to już dla mnie tak wyświechtany instrument i tak wyeksploatowany przez niektórych ludzi, że mam przesyt gitary. Oczywiście było w moim życiu kilku ważnych gitarzystów, ale nie... gitara to nie dla mnie.
Jak będziecie Państwo słuchać tej płyty, to powiem Wam, że nagrywanie jej było dla mnie wielkim ciężarem. No nie szło mi, zmagałem się ciągle z jakimiś problemami, mówiłem wcześniej, że cztery studia, a w dodatku w niektórych utworach obniżyłem tonację, że śpiewałem takim bulgotem. A jest to niezwykle ciężkie dla każdego, który zajmuje się śpiewaniem. Generalnie cała ta płyta to jest zapis siłowania się z samym sobą i utworami Gintrowskiego. On pisał potwornie ciężkie kawałki, a jak ja jeszcze nałożyłem na to siebie – swoje doświadczenia, swoje przeżycia, to wyszło przytłaczająco. Ale mam nadzieję, że za jakiś czas będę mógł tej płyty posłuchać sobie na spokojnie".
Na albumie "Dyjak/Gintrowski" znalazło się 10 utworów z repertuaru Przemysława Gintrowskiego w aranżacjach Marka Tarnowskiego i Jerzego Małka, Singlem promującym to wydawnictwo jest tytułowy utwór z serialu "Zmiennicy". Płyta została dofinansowana ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i przygotowana we współpracy z Narodowym Centrum Kultury i Kayax Production & Publishing.