Nowa wielokanałowa jednostka do kina domowego marki Onkyo z pewnością należy do jednych z najlepiej wyposażonych konstrukcji w swojej kategorii cenowej. Ten japoński producent zadbał o to, aby zarówno pod względem funkcjonalności, jak i mocy, a także prostoty obsługi nowy amplituner – jeden z najtańszych modeli Onkyo – spełnił wciąż rosnące wymagania klientów wobec tego typu urządzeń.
Dziś każdy, nawet niedrogi amplituner pracujący w wielokanałowym systemie audiowizualnym pełni funkcję centralną, przez którą przepływa wiele sygnałów audio i wideo. Toteż musi on spełniać wyśrubowane normy pod względem współpracy z wieloma źródłami sygnału audiowizualnego, ale też związanego z tym przetwarzania określonych standardów i formatów. Obecnie każdy, nawet tani amplituner kina domowego powinien w standardzie mieć moduł Wi-Fi, nie wspominając już o Bluetooth, dzięki czemu użytkownik w każdej chwili może wykorzystać do streamingu audio urządzenia mobilne, jak smartfony, tablety czy laptopy. Onkyo TX-NR535 należy do generacji amplitunerów sieciowych, która została zapoczątkowana kilka lat temu (Onkyo dzieliło kiedyś amplitunery na dwie grupy – klasyczne, oznaczone symbolem TX-SR, oraz sieciowe TX-NR, rozbudowane o dodatkowe moduły do łączenia z internetem).
Ten budżetowy amplituner Onkyo oferuje brzmienie dynamiczne i ofensywne, co pozwala czerpać sporo satysfakcji podczas oglądania filmów czy słuchania koncertów
Obecnie modele z serii TX-NR wyparły z oferty wszystkie wcześniejsze konstrukcje. Świadczy to o tym, jak bardzo ważnym elementem każdego wielokanałowego urządzenia pracującego w domowym centrum kinowej rozrywki jest strumieniowe przesyłanie muzyki. A do tego dochodzi jeszcze możliwość słuchania serwisów muzycznych typu Spotify lub przesyłania muzyki w bezstratnych formatach (zapisanych na komputerowych dyskach twardych i serwerach) za pomocą klasycznego stałego łącza internetowego. I takie duże możliwości zapewnia nam nawet ten tani amplituner Onkyo.
Wyposażenie jest ważne
Onkyo TX-NR535 jest znakomicie wyposażonym amplitunerem, jednak muszę podkreślić, że z naciskiem na nowinki techniczne związane przede wszystkim ze strumieniowym przetwarzaniem sygnału audio czy też siecią bezprzewodową. W przypadku tego budżetowego amplitunera siłą rzeczy producent musiał na czymś zaoszczędzić i odbyło się to kosztem ilości końcówek mocy, których jest 5, więc nie zbudujemy w oparciu o ten amplituner systemu większego niż standardowy 5.1, nie napędzimy też dodatkowych głośników drugiej strefy. Nie jest to żadna poważna wada, gdyż mało kto decyduje się na zainstalowanie w swoim domu zestawu głośników 7.1 i więcej. A jeśli ktoś będzie miał taki kaprys, to musi zainwestować w amplituner bardziej zaawansowany technologicznie, a różnica w cenie jest tu już dość znaczna, gdyż dochodzą koszty związane z dodatkowymi elementami elektronicznymi, w które musi być wyposażony amplituner, a ponadto urządzenie takie powinno dysponować wydajniejszym układem zasilającym, a ten jest zwykle jednym z najdroższych podzespołów.
Zatem na przykładzie modelu TX-NR535 widać, gdzie należy oszczędzać, aby cieszyć się z dobrego wyposażenia w innych obszarach. Poza tym ktoś, kto kupuje stosunkowo tani amplituner, raczej nie będzie sobie zaprzątał głowy dodatkowymi inwestycjami związanymi z większą ilością kolumn wymaganych na przykład w układach 7.1. Klasyczny układ 5.1 jest najpopularniejszym rozwiązaniem i w zupełności wystarczy, aby w pełni odtworzyć kinowe wrażenia odnośnie dźwięku w naszym pokoju. Z drugiej zaś strony znam wiele osób, które zainwestowały w drogie amplitunery, które bez problemów mogłyby być wykorzystane do instalacji 7.1, ale ich właściciele nie zamierzają tego robić, bo wystarczy im konfiguracja 5.1 – w takiej sytuacji nie ma sensu płacić za coś, z czego nie korzystamy.
Testowany Amplituner został wyposażony w nowy układ automatycznej kalibracji o nazwie AccuEQ – różnica między nim a poprzednim Audyssey EQ polega na tym, że działa on jeszcze sprawniej i szybciej dzięki ulepszonej procedurze pomiarowej. Nowy mikrofon ustawia się teraz w jednym miejscu, a nie tak, jak poprzednio w kilku (potrzebne było wtedy powtarzanie procedury pomiarowej kilka razy), co w ostatecznym rozrachunku pozwala na zaoszczędzenie sporej ilości czasu. Podczas testu okazało się, że układ ten działa sprawnie i bezproblemowo, tak więc przyszli użytkownicy tego amplitunera z pewnością będą z tego faktu zadowoleni.
Kino w domu
To, że Onkyo TX-NR535 nie posiada prestiżowego certyfikatu THX, wcale nie oznacza, że odtwarzane za jego pośrednictwem ścieżki dźwiękowe wypadną marnie. Ten budżetowy amplituner Onkyo oferuje brzmienie dynamiczne i ofensywne, co pozwala czerpać sporo satysfakcji podczas oglądania filmów czy słuchania koncertów. Jedno jest pewne – ta konstrukcja lubi w pełni angażować się w odtwarzany dźwięk, dodając do niego wiele cech stanowiących o jego atrakcyjności. TX-NR535 z początku może wydawać się nazbyt bezwzględny i mało delikatny, jeśli zestawić go z konkurencją za podobne pieniądze. Harman/Kardon AVR 161 lubi skupiać się na średnicy, pokazując ją w nieco oleistym stylu, nadając jej w ten sposób gęstości i ciężaru, sprawiając, że zwłaszcza muzyka z koncertów z udziałem "żywych" instrumentów wypada atrakcyjnie, nie wspominając już o świetnie odtwarzanych dialogach filmowych.
Z kolei Denon AVR-X2000 z całego tego towarzystwa zdecydowanie najbardziej przykłada się do odtwarzania wysokich tonów, traktując je iście po królewsku, dzięki czemu muzyka z koncertów i ścieżki filmowe wydają się być bardziej nasycone w detale niż u konkurencji. Onkyo stara się wypośrodkować najważniejsze cechy brzmienia w kinie, takie jak przestrzeń i rozdzielczość oraz dynamika, sprawiając, że współgrają one z sobą, tworząc jednorodny spektakl dźwiękowy. Z dwoma wyżej wymienionymi konkurencyjnymi konstrukcjami najczęściej było tak, że ze względu na swoje charakterystyczne cechy przykuwały moją uwagę do zupełnie innych elementów brzmienia niż Onkyo. Przykładowo Harman/Kardon AVR 161 oferował znakomitą jak na amplituner kina domowego jakość muzyki zarówno w stereo, jak i trybie wielokanałowym, ze szczególnym naciskiem na obszernie brzmiącą przestrzeń, czego wyraźnie doświadczyłem podczas odtwarzania koncertu Stinga z Berlina z udziałem orkiestry symfonicznej. Z tym samym materiałem Denon AVR-X2000 poradził sobie nie najgorzej, choć moim zdaniem najlepiej pokazał górę pasma, jej rozdzielczość, detaliczność i bogactwo, dopełniając ją miękko, ale i dosyć energicznie brzmiącym basem oraz neutralną średnicą. Onkyo podszedł do tego samego koncertu zupełnie inaczej, bo stworzył przede wszystkim pożądaną atmosferę, skupiając się nie tylko na akustyce i warunkach, w jakich dokonano nagrania, ale też na balansie tonalnym, który moim zdaniem okazał się najlepszy w tej grupie. Wprawdzie Harman/Kardon AVR 161 pod względem równowagi tonalnej nie odbiega znacznie od Onkyo, a osobom ceniącym sobie bogaty i nieco osłodzony przekaz wysokich tonów spodoba się Denon AVR-X2000, ale uważam, że najbardziej kompletny brzmieniowo jest właśnie Onkyo TX-NR535. Może nie robi takiego show już od pierwszych chwil, jak Denon czy Harman/Kardon, ale na dłuższą metę tę japońską konstrukcję docenimy właśnie za rzetelny i zrównoważony przekaz głównie koncertowych ścieżek, naturalnie w systemie wielokanałowym. Przekazuje on dźwięk z odtwarzacza Blu-ray możliwie jak najlepiej, naturalnie na miarę swoich możliwości – nie zapominajmy bowiem, że jest to amplituner budżetowy, który nie zagra na poziomie kilkukrotnie droższych, bardziej zaawansowanych konstrukcji.
A jak jest z muzyką odtwarzaną bezprzewodowo? Z materiałem dźwiękowym ze smartfona przy wykorzystaniu połączenia Bluetooth Onkyo w trybie stereo znowu pokazał, że najważniejszy jest właściwy balans tonalny, dzięki czemu jasno nagrane albumy, takie jak "Wonderful Life" artysty o pseudonimie Black, nie kłuły tak bardzo w uszy wysokimi tonami. Onkyo oferuje dynamikę na przyzwoitym poziomie, więc ostra muzyka klubowa czy mocniejsze odmiany rocka zabrzmiały za jego pośrednictwem z wigorem i nie brakowało mi w jego dźwięku ani nisko schodzącego basu z właściwie podkreślonym rytmem, ani czysto odtwarzanej góry pasma, w której to najczęściej kryje się sporo detali i smaczków wplatanych przez producentów muzycznych. Podczas odsłuchu stereo warto wykorzystać tryb Pure Audio, bo wnosi on do brzmienia subtelną poprawę, zwłaszcza w kwestii klarowności przekazu. Wtedy można odnieść wrażenie, że muzyka jest ciut wierniej odtwarzana i nie zawiera cyfrowych szumów. Naturalnie jeśli lubicie jasny i jaskrawy przekaz, zawsze można wspomóc się regulacją barwy w zakresie wysokich tonów czy też basu, bawiąc się w ten sposób w przesuwanie w górę lub dół równowagi tonalnej. Jednak zwolennicy wyważonego przekazu nawet bez tych dodatków z pewnością będą usatysfakcjonowani.
Podsumowanie
Onkyo z modelem TX-NR535 pokazuje, jak ważne jest wyposażenie amplitunera w funkcje sieciowe, nawet kosztem mniejszej ilości wzmacniaczy ograniczających ilość kolumn do 5.1. Wiele osób łatwiej zaakceptuje takie ograniczenie niż brak możliwości bezprzewodowego przesyłania muzyki przez Bluetooth czy Wi-Fi. Poza tym nowy Onkyo posiada wiele ciekawych udogodnień, jak chociażby nowo opracowany system automatycznej kalibracji AccuEQ, znacznie skracający procedurę pomiarową w stosunku do wcześniej stosowanego systemu Audyssey EQ. Ograniczoną ilość końcówek mocy nadrabia całkiem przyzwoitym wyposażeniem w złącza – sześć wejść HDMI, dwa subwooferowe i sygnałowe do obsługi wzmacniacza pracującego w drugiej strefie – to dużo jak na tak tani amplituner. Również pod względem ilości analogowych wejść stereo Onkyo na tle konkurencji wypada ciut lepiej. Natomiast brak wejścia Phono może nieco pokrzyżować plany miłośnikom czarnych płyt.
Onkyo TX-NR535 jest solidną konstrukcją, więc jeśli poszukujecie rzetelnie brzmiącego amplitunera, dobrze radzącego sobie z odtwarzaniem przeróżnych plików muzycznych (również tych wysokiej jakości), to może się okazać, że po odsłuchu od razu przypadnie Wam do gustu, głównie ze względu na zrównoważony i dojrzały przekaz. Redukcja ilości stopni końcowych ma też swoje plusy, bo układ zasilający ma do wykonania mniej pracy, co z kolei zaowocowało większą elastycznością TX-NR535 we współpracy z tymi nieco bardziej wymagającymi kolumnami, dzięki czemu można go bez obaw łączyć z 4-omowymi konstrukcjami – na pewno nie dostanie zadyszki.
Onkyo TX-NR535 w stosunku do swoich możliwości został wyceniony niezwykle atrakcyjnie. Ma wprawdzie swoje ograniczenia wymuszone utrzymaniem tak niskiej ceny, ale cięcia kosztów dokonano w sposób przemyślany, więc nie są one bolesne dla większości użytkowników.