Japoński producent kładzie szczególny nacisk na sektor amplitunerów wielokanałowych, ostatnio nawet kosztem konstrukcji dzielonych, gdzie od dłuższego czasu nie pojawiły się żadne nowości (obecnie na polskim rynku dostępne są dwa przedwzmacniacze oraz dziewięciokanałowa końcówka mocy). Natomiast jeśli chodzi o amplitunery wielokanałowe, to ostatnio do oferty dołączyły cztery nowe konstrukcje – dwie z wyższej półki cenowej: TX-RZ810 (5.899zł) i TX-RZ710 (4.299zł), a także znacznie tańsze modele: TX-NR656 i TX-NR555.
Testowany w poprzednim numerze (6/16) TX-NR555 pokazał, że zastosowanie nowej technologii Dynamic Audio Amplification ma sens, ponieważ amplituner ten na tle starszych konstrukcji sporo zyskał, przede wszystkim w kwestii dynamiki, zarówno w skali mikro, jak i makro, co ma przecież szczególne znaczenie w kinie domowym. Onkyo chwali się w materiałach prasowych, że nowe amplitunery bazujące na technologii Dynamic Audio Amplification jeszcze lepiej rozróżniają wszelkie dynamiczne niuanse, co przekłada się na żywszy i przede wszystkim efektowniejszy wielokanałowy przekaz dźwiękowy. Testowany tym razem TX-NR656 również wykorzystuje tę samą technologię i jest nieco lepiej wyposażony od tańszego brata.
Wyższa moc
Onkyo TX-NR656 oferuje nieco wyższą moc niż TX-NR555 i ma więcej wejść i wyjść HDMI (w tym dodatkowe wejście HDMI znajdujące się na przednim panelu, którego nie posiada tańszy model), co poszerza jego możliwości i zwiększa wygodę pod względem współpracy z cyfrowymi źródłami audio-wideo. A dzięki wyższej wydajności prądowej zwiększają się jego możliwości w kwestii napędzenia nawet bardziej wymagających zespołów głośnikowych. Wyższa moc w połączeniu z technologią Dynamic Audio Amplification może dać w tym konkretnym przypadku jeszcze lepsze efekty brzmieniowe, zwłaszcza pod względem dynamiki.
Testowany amplituner, tak jak TX-NR555, dysponuje wysokiej jakości podzespołami elektronicznymi, co jest generalnie rzadkością w urządzeniach tej klasy. Z drugiej strony świadczy to o dbałości japońskiego producenta niemal o każdy aspekt konstrukcyjny – jak wiadomo, bezpośredni wpływ na dźwięk ma nie tylko przemyślana konstrukcja, ale także jakość poszczególnych elementów użytych przy budowie wzmacniaczy czy też innych ważnych modułów w torze audio. W przypadku TX-NR656 jest pod tym względem bardzo dobrze. Sekcja odpowiadająca za fonię składa się z najnowszego przetwornika cyfrowo-analogowego marki Asahi Kasei – modelu AK4458 pracującego z maksymalną rozdzielczością 32 bitów i częstotliwością 384kHz.
Wielokanałowy przetwornik współpracuje z układami Burr Brown PCM 5101A oraz PCM2911. Z kolei stopnie końcowe oparto na tranzystorach marki Toshiba (wydajniej skonfigurowane niż w tańszym modelu TX-NR555, co umożliwił też charakteryzujący się nieco wyższą mocą transformator H.C.P.S.). Ważny jest również fakt, i to trzeba podkreślić, że kondensatory w torze przedwzmacniaczy oraz stopni końcowych są wysokiej jakości i pochodzą od cenionego producenta Nichicon – są to jednostki charakteryzujące się niską impedancją, a co za tym idzie, szybszą reakcją w dostawach sygnału. Tak więc elementy aktywne, takie jak przetwornik, odbiornik cyfrowy czy malutkie wzmacniacze operacyjne otrzymują wyższej jakości sygnał o niższych szumach i zniekształceniach, co bezpośrednio przekłada się na lepsze brzmienie.
Aby uzyskać lepsze brzmienie, inżynierzy Onkyo wyizolowali na osobnej płytce drukowanej sekcję przedwzmacniacza, a w torze sygnałowym użyto rezystorów znanych ze znacznie droższych amplitunerów
Aby uzyskać lepsze brzmienie, inżynierzy Onkyo wyizolowali na osobnej płytce drukowanej sekcję przedwzmacniacza, a w torze sygnałowym użyto rezystorów znanych ze znacznie droższych amplitunerów. Tak jak tańszego brata TX-NR555, również i testowany model wyposażono w przedwzmacniacz gramofonowy przystosowany do współpracy z najpopularniejszymi wkładkami typu MM. Nie zabrakło też szerokiej gamy analogowych wejść stereo. Z drugiej jednak strony ważny jest fakt, że obydwa modele są w stanie obsłużyć kolumny w drugiej strefie. Odbywa się to na zasadzie dystrybucji niezależnie sterowanego sygnału do zewnętrznej końcówki mocy, jeśli takową posiadamy, bądź też przy wykorzystaniu wzmacniaczy znajdujących się na pokładzie TX-NR656, co jeszcze kilka lat temu w przypadku urządzeń za podobne pieniądze nie było niespotykane.
Moc i dynamika
Wzmacniacze o sporej dynamice, prezentujące żywe i energiczne brzmienie, zawsze dają poczucie obcowania z wyższą mocą. Dzieje się tak również w przypadku TX-NR656, ale też testowanego wcześniej TX-NR555. Dopłacając jednak te kilkaset złotych do nieco droższego modelu TX-NR656, mamy nie tylko ciut lepsze wyposażenie, zwłaszcza w obszarze gniazd HDMI, ale przede wszystkim nieco wyższą moc – kilkadziesiąt watów mocy na kanał w przypadku tych obydwu konstrukcji robi różnicę, oczywiście na korzyść TX-NR656. Ten amplituner, dzięki temu, że dysponuje nieco wyższą mocą, jest w stanie nagłośnić nie tylko większe pomieszczenia, ale też, co oczywiste w związku z wyposażeniem w nieco wydajniejszy układ zasilający, zdolny jest wytworzyć więcej amperów, a to z kolei pozytywnie wpływa na elastyczność w napędzaniu kolumn.
Jeśli więc dysponujecie pokojem o powierzchni do 30 metrów kwadratowych, to model TX-NR656 sprawdzi się w nim lepiej od tańszego TX-NR555. Nie twierdzę, że nie da się nieco słabszym amplitunerem nagłośnić pokoju o porównywalnej powierzchni, ale z racji nieco niższej mocy przyszły użytkownik powinien liczyć się z faktem, że słabszy wzmacniacz szybciej może dostać zadyszki, zwłaszcza jeśli połączy się go z kolumnami o niezbyt wysokiej efektywności. Dlatego też jeśli jesteśmy w stanie wydać te kilkaset złotych więcej, zawsze polecałbym amplituner dysponujący nieco wyższą mocą i wydajniejszym układem zasilającym, bo w przyszłości może się okazać, że będzie on w stanie nie tylko lepiej zabrzmieć w większym pokoju, ale też bez problemu obsłużyć zespoły głośnikowe wymagające nieco większych dawek prądu.
Onkyo TX-NR656 prezentuje niemal identyczny charakter brzmienia jak tańszy TX-NR555, z taką różnicą, że pod względem dynamiki oraz potęgi basu sprawdza się nieco lepiej – podczas filmowych projekcji odniosłem wrażenie, że TX-NR656 dysponuje potężniejszym basem i lepiej radzi sobie z oddaniem sporych skoków dynamiki w skali makro. Nie mam wątpliwości, że tańszy TX-NR555 prezentował niemal wzorcową skalę dynamiki, ale musimy pamiętać, że należy liczyć się z jego ograniczonymi możliwościami w nagłaśnianiu większych pokoi.
Jeśli zaś idzie o kontrolę dźwięku, to obydwa amplitunery idą łeb w łeb – bas zawsze trzymany jest w ryzach, a wysokie tony nie wybijają się przed szereg. Podobnie jest zresztą w kwestii stosowania układu automatycznej kalibracji AccuEQ – wyraźnie poprawia się kultura przekazu, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia ze słabo wytłumionym pokojem. Zakres wysokich tonów zostaje ładnie wyrównany względem średnicy i basu, co przekłada się na lepszy balans tonalny i również precyzyjniej prezentowaną przestrzeń. Z racji tego, że górne rejestry nie sypią się wtedy z głośników wysokotonowych jak iskry spod kowalskiego młota, do brzmienia wkrada się swego rodzaju harmonia, ponieważ zyskuje ono nie tylko na czystości, ale przede wszystkim okazuje się mniej nerwowe, bardziej spójne, wyrafinowane.
Doświadczyłem tego podczas odsłuchu koncertowej muzyki z Blu-ray takich zespołów, jak Metallica, AC/DC czy też Depeche Mode. O ile w przypadku legendarnej grupy pochodzącej z Wielkiej Brytanii aż tak dużej zmiany nie było słychać, bo z zasady prezentuje ona znacznie łagodniejszy styl brzmienia, to już AC/DC i Metallica zabrzmiały o wiele precyzyjniej – lepsza kontrola dźwięku i odwzorowanie wszelkich rytmicznych niuansów w pełnym paśmie, a zwłaszcza w zakresie wysokich tonów. Układ automatycznej kalibracji działa w przypadku TX-NR656 bez zarzutu i jest w zupełności wystarczający dla przeciętnego użytkownika chcącego w łatwy sposób zyskać nieco na jakości dźwięku, zwłaszcza jeśli dysponuje pokojem, w którym akustyka jest daleka od ideału. Fajnym rozwiązaniem jest również możliwość wprowadzania ręcznych ustawień w krzywą korektora częstotliwości, ponieważ pozwala to dostosować styl brzmienia do indywidualnych preferencji.
Warto wiedzieć
Dwa niezależne wyjścia subwooferowe zastosowane w Onkyo TX-NR656 dają spore pole manewru przyszłemu użytkownikowi w zakresie doboru aktywnych jednostek niskotonowych. Ale warto też wiedzieć, że łatwo można zwiększyć ilość subwooferów, przykładowo z dwóch jednostek do czterech – wystarczy, że zaopatrzymy się w aktywne jednostki niskotonowe dysponujące wyjściami niskopoziomowymi, więc ostatecznie można wypuścić z nich sygnał i połączyć je z kolejnymi aktywnymi konstrukcjami niskotonowymi. W ten sposób można stworzyć konfigurację z oszałamiająco potężnie brzmiącym basem. Dla amplitunera nie ma znaczenia, czy stosujemy dwa, czy cztery subwoofery, ponieważ wykorzystujemy w tym przypadku tylko i wyłącznie sygnał podawany z przedwzmacniacza, sterowany przez procesor, więc stopnie końcowe w żaden sposób nie są obciążane, bo wzmocnieniem sygnału i tak zajmują się wzmacniacze napędzające subwoofery.
Podsumowanie
Katalog japońskiego producenta zasiliły dwa świetnie brzmiące amplitunery wielokanałowe – TX-NR555 i TX-NR656. Obydwa prezentują niemal identyczny charakter brzmienia. Natomiast użytkownicy większych pokoi, wciąż poszukujący niezbyt drogich konstrukcji, powinni swą uwagę zwrócić na TX-NR656, ponieważ dzięki wyższej mocy i wydajności prądowej po prostu lepiej się sprawdzi w takich warunkach. Jest on też bardziej elastyczny we współpracy z szerszą gamą kolumn – jeśli więc dysponujecie zestawem głośnikowym o przeciętnej efektywności, to TX-NR656 z pewnością prawidłowo je napędzi i będzie osiągać wysoki poziom głośności bez nadmiernych zniekształceń.