Sprawdzona w boju rodzina E słuchawek amerykańskiego JBL-a doczekała się kolejnego członka – modelu E65BTNC. Już sama nazwa wskazuje, z jakiego rodzaju nowością mamy do czynienia, bowiem litery NC oznaczają obecność układu aktywnego tłumienia hałasu (ang. Noise Cancelling).
Nic dziwnego, że tego typu konstrukcje cieszą się coraz większą popularnością, skoro idealnie sprawdzają się już nie tylko podczas podróży, ale także w biurach typu open space, gdzie – jak wykazały najnowsze badania – pracuje się znacznie gorzej z powodu braku możliwości wykonywania zadań w prywatności. Jeśli dodamy do tego, że wspomniana redukcja hałasów działa zarówno w trybie bez-, jak i przewodowym, to dostajemy gotową receptę na poprawę wydajności swojej pracy w niemal każdych warunkach. A zatem korpoludki (czyli entuzjaści pracy w korporacji) i nie tylko – uszy na sztorc!
Budowa
Zewnętrznie w porównaniu z modelem E55BT zmieniły się – nie licząc nieco skromniejszej palety dostępnych kolorów – chyba tylko dwa szczegóły, a mianowicie włącznik układu NC, dotąd w serii E nieobecny, oraz wewnętrzna strona padów, wcześniej z charakterystycznej "siateczki", a teraz z ekoskóry. Cała reszta to "powtórka z rozrywki", na czele z designem i materiałami wykończeniowymi. Rozsuwany pałąk o metalowym rdzeniu obleczono całkiem przyjemną w dotyku tkaniną o charakterystycznym wzorze, nawiązującym do deseniu w karo wytłoczonym na zewnętrznej stronie muszli i wybrzuszeniach przy przegubach. Regulację ułatwia wyraźny system skokowy oraz dyskretna podziałka.
Nausznice wypełniono miękką gąbką i obszyto sztuczną skórą. W lewej kopułce umieszczono tylko jedno gniazdo – micro-USB do ładowania akumulatora. Zapewnia on do 24 godzin pracy w trybie bezprzewodowym bez włączonej aktywnej redukcji hałasu, do 15 godzin z aktywnym układem ANC oraz do 30 godzin z wyłączonym BT i włączonym ANC. O stanie naładowania baterii informuje umieszczony tuż obok wskaźnik LED, ponadto poziom ten jest widoczny na ekranach urządzeń z iOS-em. W prawą muszlę wbudowano suwakowy włącznik z diodą, przyciski regulujące głośność oraz kontrolujące odtwarzanie muzyki i odbieranie/kończenie rozmów telefonicznych, gniazdo microjack 2,5mm, mikrofon, przycisk parowania Bluetooth oraz wspomniany już włącznik układu ANC ze wskaźnikiem LED. Ze słuchawkami można połączyć dwa urządzenia jednocześnie i płynnie przełączać się między nimi. Oczywiście w grę wchodzi także tryb przewodowy (do słuchawek dołączono nieplączący się przewód w materiałowym oplocie, z jednoprzyciskowym pilotem z mikrofonem), co będzie mieć niebagatelne znaczenie zwłaszcza podczas podróży samolotem, w którym zabrania się korzystania ze sprzętu bezprzewodowego. Podczas transportu E65BTNC najlepiej złożyć na płasko albo w charakterystyczny rogalik – przewidziano obie te możliwości.
A co z przetwornikami? Na ten temat wiemy tyle, co kot napłakał. Producent podzielił się tylko informacją o 40mm średnicy głośniczków. "Tajemnicą" pozostaje też zasada działania układu ANC, tzn. w zasadzie wiadomo, jak działa, ale informacji na ten temat oficjalnie nie podano. Dwa mikrofony zbierające szum otoczenia widać gołym okiem – po jednym w każdej z muszli.
Jakość brzmienia
Zdążyłem się już przyzwyczaić do tego, że słuchawki JBL-a, nie tylko z serii E, z włączonym i wyłączonym systemem redukcji szumów to jakby dwie różne konstrukcje, żeby nie powiedzieć szkoły brzmienia. ANC, oprócz rzecz jasna redukcji szumów, podkręca bas, na czym profituje większość tzw. muzyki rozrywkowej. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś zdecydował się zostawić ten układ włączony na stałe, bo niełatwo zrezygnować z masywniejszego, bardziej obfitego dołu, zwłaszcza w podróży. Ale założenie projektantów było chyba jednak inne, w przeciwnym razie nie byłoby sensu aż tak wyraźnie różnicować dźwięku w zależności od wykorzystywanego w danym momencie trybu. Generalnie układy ANC koncentrują się przede wszystkim na dole pasma, a wycięciu "szkodliwych" częstotliwości musi towarzyszyć jakiś rodzaj ich kompensacji, co odczuwa się właśnie jako owo podkręcenie niskich składowych. W przypadku modelu E65BTNC bonusem jest też lepsza dynamika i "drajw", w związku z czym przekaz nabiera jakby sił witalnych, staje się żywszy, bardziej skoczny. A co z malusem (zostańmy na moment przy łacinie i zapożyczonym od firm ubezpieczeniowych systemem "bonus–malus")? Też jest, ale na szczęście do przeżycia – chodzi mianowicie o szum, nieodłączny składnik układu ANC. W środowisku miejskim dla ucha stanowi on tzw. mniejsze zło, po prostu bardzo szybko się do niego przyzwyczajamy, więc nie przeszkadza.
Co w takim razie dzieje się z brzmieniem po wyłączeniu układu redukcji szumów? Zmianę w pierwszej kolejności identyfikujemy jako skorygowanie balansu tonalnego. Jest jaśniej, bardziej szczegółowo, mniej masywnie. W dźwięku jest jak gdyby mniej substancji, barwa zostaje odfiltrowana z otuliny, łatwiej skupić się na detalu. To swoiste przekonstruowanie brzmienia może nawet dawać złudzenie odarcia go prawie do ostatniej skóry, dlatego, powtarzam, decyzja o niewyłączaniu układu ANC będzie dla niektórych oczywista i nieodwołalna. Zresztą fakt, iż układ ten jest w recenzowanych słuchawkach domyślnie włączony, zdaje się świadczyć o "błogosławieństwie" tego trybu przez producenta.
Tym razem celowo nie rozbieram brzmienia słuchawek JBL-a na czynniki pierwsze, bo nie chcę się powtarzać. Wszystko, o czym można by napisać, tj. bas, średnica, wysokie, dynamika, scena itp. itd. jest po prostu adekwatne do ceny, przede wszystkim zaś typowe dla producenta. Czyli, krótko mówiąc, dobre. A jeśli ktoś zastanawia się, czy np. jest sens dopłacać do modelu Everest Elite750NC (zob. recenzję w nr. 12/2017), to z łatwością rozwiewam jego wątpliwości – oczywiście, że tak. "Siedemsetpięćdziesiątki" to nie tylko wyższa seria i pozycja w katalogu, to także wyraźnie lepsze, dojrzalsze brzmienie. Mając jednak do wydania ok. 800zł, na pewno warto sprawdzić model E65BTNC. Rozczarowania nie będzie.
Podsumowanie
E65BTNC to udana kontynuacja pomysłu JBL-a na serię E. Połączono tu stylowy design, technologię Bluetooth, energetyczne brzmienie oraz efektywnie działający system aktywnego tłumienia hałasu. Te słuchawki wszystko robią co najmniej dobrze, a przez to stanowią bezpieczny wybór dla każdego melomana.