Obecnie w katalogu Marantza jest sześć wielokanałowych amplitunerów kina domowego. Najbardziej zaawansowanym urządzeniem tego typu jest SR8012, na co wskazuje nie tylko jego cena, ale i najbogatsze wyposażenie, jak również mocno rozbudowana konstrukcja, zwłaszcza pod względem sekcji wzmacniaczy obsługujących poszczególne kanały.
Użytkownik SR8012 nie musi korzystać z dodatkowych końcówek mocy nawet w najbardziej rozbudowanej konfiguracji głośnikowej, bo w urządzenie wbudowano aż 11 stopni wyjściowych. Uzupełnieniem tej wydajnej platformy są cyfrowe sekcje wideo i audio, spełniające najnowsze kryteria związane z przetwarzaniem sygnałów dostarczanych ze źródeł zewnętrznych.
Centrum zarządzania
Marantz SR8012, jak przystało na centrum zarządzania wszelkimi sygnałami generowanymi przez różnego rodzaju źródła, dysponuje nieprzeciętnymi możliwościami. Tylny panel imponuje ilością gniazd. Na uwagę zasługuje fakt, że mimo nowoczesności tego modelu jego producent zdecydował się zastosować wielokanałowe wejścia analogowe w konfiguracji 7.1 – jest to ukłon pod adresem posiadaczy hi-endowych odtwarzaczy DVD/SACD (również Marantz takie kiedyś produkował), mających perfekcyjnie dopracowany tor audio, ale niedysponujących przykładowo wyjściami HDMI w najnowszej specyfikacji. Dzięki temu rozwiązaniu można np. wykorzystać taki odtwarzacz do słuchania muzyki z płyt SACD czy DVD-Audio, co powinno ucieszyć miłośników wcześniej produkowanych, bezkompromisowych i niegdyś drogich źródeł AV.
Marantz wspiera również miłośników płyt winylowych, ale jednocześnie posiada bogaty zestaw wejść analogowych. Mimo tak imponującej gamy wejść tylny panel sprawia wrażenie perfekcyjnie uporządkowanego, co powinno znacznie uprościć całą procedurę podczas instalacji SR8012 w domowym kinowym systemie. Marantz, jak to ma w zwyczaju, zwłaszcza wśród najdroższych i topowych urządzeń, również i w modelu SR8012 zastosował miedziane płyty konstrukcyjne (spodnią i tylną oraz mniejsze, wewnątrz urządzenia), co dodaje urządzeniu elegancji, ale i wzmacnia barierę ochronną przed zakłóceniami RFI czy EMI. Generalnie SR8012 prezentuje się jak na urządzenie klasy hi-end przystało – obudowa jest spora, podobnie jak i waga, a dzieło wieńczy pokaźny, masywny, pięknie zaprojektowany przedni panel. Marantz dysponuje dwoma wyświetlaczami, co jest niespotykanym rozwiązaniem wśród urządzeń tego typu – górny okrągły wyświetlacz otoczony niebiesko świecącym ringiem przekazuje tylko podstawowe informacje, podczas gdy dostęp do głównego, dużego wyświetlacza użytkownik otrzymuje po otwarciu bezszelestnie uchylanej przedniej klapy (tam też znalazły się wszystkie przyciski służące do ręcznej konfiguracji). Jednak z drugiej strony jeśli ktoś często korzysta z telewizora podpiętego pod amplituner, raczej nie będzie zerkał na informacje przekazywane za pośrednictwem wyświetlaczy (menu ekranowe jest oczywiście dostępne w rozdzielczości HD i prezentuje się dosyć atrakcyjnie, nie tylko pod względem wizualnym, ale również organizacyjnym). Użytkownik ma również do dyspozycji w pełni rozbudowany system automatycznej kalibracji, a także możliwość sterowania amplitunerem za pośrednictwem aplikacji Marantz AVR Remote, która jest dostępna za darmo dla systemów Android i iOS. Aplikacja na Androida prezentuje się elegancko od strony wizualnej, a sterownie urządzeniem odbywa się płynnie, aczkolwiek można również odnieść wrażenie, że klasyczne menu ekranowe, po którym poruszamy się za pośrednictwem pilota, działa nieco sprawniej i oferuje więcej opcji (myślę jednak, że z każdą kolejną aktualizacją Marantz AVR Remote będzie udoskonalany).
W parze z ponadprzeciętną detalicznością brzmienia idzie również należyta kontrola, zwłaszcza w najbardziej tego wymagającym zakresie niskich tonów
Marantz SR8012 został zbudowany w oparciu o najbardziej zaawansowaną, dostępną dla tego typu urządzeń platformę – konstrukcję podzielono na wiele niezależnych sekcji, nie tylko w torze sygnałowym, ale również w przypadku stopni w sekcji przedwzmacniacza i stopni wyjściowych. Centralnie umieszczono potężny transformator toroidalny, zamknięty specjalną puszką ekranującą. Natomiast jeszcze większą uwagę zwracają oddzielne sekcje wyjściowe dla każdego kanału, a jest ich łącznie 11. Stopnie końcowe dodatkowo podzielono na dwa niezależnie chłodzone bloki, z których każdy dysponuje własnym aluminiowym radiatorem wspomaganym przez podwójny układ wentylatorów.
Wyczuwalna moc i rezerwa
Marantz SR8012 daje poczucie obcowania z bardzo wydajnym prądowo urządzeniem – duża elastyczność w wysterowaniu kolumn dostępna jest w pełnym zakresie oddawanej mocy, czym cechują się właśnie najbardziej zaawansowane technicznie wielokanałowe konstrukcje. Ten model ujął mnie przede wszystkim tym, że niezależnie od poziomu głośności zawsze był gotów błyskawicznie reagować na zmiany motoryki dźwięku, obojętnie czy sięgałem po muzykę koncertową, czy też pełne efektów ścieżki filmowe. Do tego dochodzi świetna klarowność dźwięku, pozwalająca bez wysilania narządu słuchu wnikać w każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. W parze z ponadprzeciętną detalicznością brzmienia idzie tutaj również należyta kontrola, zwłaszcza w najbardziej tego wymagającym zakresie niskich tonów. Oczywiście wiele będzie zależało od samych zespołów głośnikowych, z jakimi przyjdzie współpracować tej konstrukcji, ale nie należy zapominać, że ten hi-endowy model nie będzie miał problemu z wysterowaniem nawet trudniejszych do napędzania zestawów głośnikowych, ponieważ bazuje na wydajnych prądowo stopniach końcowych, wspomaganych przez solidny układ zasilający, dysponujący sporym buforem prądowym.
Podczas testu wykorzystałem kilka zestawień (zwłaszcza dla przedniego kanału lewego i prawego) opartych nie tylko na kolumnach przeze mnie skonstruowanych, dysponujących wysoką efektywnością, ale też bardziej wymagających zespołach głośnikowych, takich jak Castle Harlech S2 czy też Martin Logan Motion 60XT. Castle i Martin Logan również mogą się pochwalić przyzwoitą efektywnością, ale ze względu na bardziej rozbudowany układ głośnikowy wymagają od wzmacniacza nienagannej motoryki dla poprawnego odtwarzania wszelkich zawiłości związanych z dynamiką w skali makro. Brzmienie jednocześnie charakteryzuje się kulturą godną urządzeń z wyższej półki cenowej – SR8012 niezależnie od materiału muzycznego czy nawet sposobu jego realizacji zawsze potrafi wyłuskać z dźwięku to, co najlepsze, skupiając się przede wszystkim na najważniejszych aspektach brzmienia, w dużej mierze odpowiadających za całokształt muzycznego odbioru. Z dosyć agresywnie brzmiącymi koncertami zespołu Metallica (nagrane również z naciskiem na ukazanie wszelkich zawiłości związanych z dynamiczną naturą gitar, a zwłaszcza talerzy perkusyjnych Larsa Ulricha) w formacie DTS oraz DTS-HD Master Audio, Marantz poradził sobie śpiewająco. I nie chodzi mi tu bynajmniej o właściwe ujęcie dynamicznej istoty każdego dźwięku, bo to potrafi wiele nawet tańszych konstrukcji różnych producentów, ale swego rodzaju ucywilizowanie brzmienia, dzięki czemu bez zmęczenia można spędzić długie godziny z tego rodzaju muzyką, nawet przy wysokich poziomach głośności.
Marantz nie tyle wygładza poszczególne dźwięki w zakresie wysokich czy średnich tonów, wprowadzając do nich swego rodzaju porządek i nutę wyrafinowania, ile szczególnie może przypaść właśnie do gustu osobom poszukującym w muzyce czegoś więcej niż tylko nienagannej skrupulatności w odtwarzaniu detali. Marantz SR8012 z niebywałą precyzją kontroluje każdy dźwięk, zwłaszcza w zakresie niskich tonów, w czym swój udział ma m.in. wydajny układ zasilania. Bas charakteryzuje się potężnym uderzeniem, ale i głębią sięgającą do najniższych partii, na czym szczególnie zyskują duże składy symfoniczne czy muzyka organowa. Prawdziwą ucztą było dla mnie słuchanie koncertu Schillera z Berlina zagranego wespół z orkiestrą symfoniczną – zakres niskich tonów odtwarzany był praktycznie bez ograniczeń, a przestrzeń budowana była w oparciu o pełnowymiarową instrumentalną architekturę. Również muzyka z plików DSD pokazała, że Marantz z perfekcyjnym odtworzeniem wszelkich niuansów, również w zakresie wysokich tonów, nie ma najmniejszego problemu, a obraz przestrzenny budowany był w oparciu o czarne tło, dzięki czemu wiele detali i szczegółów mogłem usłyszeć bez większego wysiłku.
Warto wiedzieć
Model SR8012 posiada solidny i wydajny układ zasilający stopnie końcowe generujące moc rzędu 205W (jest to wartość podana dla w pełni wysterowanego jednego kanału). Aby sprostać wymaganiom wszystkich stopni końcowych, projektanci tego urządzenia musieli skupić się przede wszystkim na samym transformatorze, który powinien zapewnić nadwyżkę mocy – ponieważ brane jest wtedy pod uwagę nie tylko zapotrzebowanie na prąd wszystkich jednocześnie wysterowanych kanałów, ale również pewna rezerwa prądowa, znacznie wykraczająca ponad nominalne zapotrzebowanie na prąd wszystkich stopni końcowych.
Konstruktorzy wielokanałowego toru wzmacniającego muszą uwzględnić nie tylko samą moc transformatora, ale też magazyn prądowy, na jaki składa się bateria kondensatorów. Te z kolei są jednostkami wyprodukowanymi według ścisłych wytycznych Marantza, mającymi charakteryzować się nie tyko pożądaną pojemnością, ale przede wszystkim zdolnością do szybkiej reakcji przy oddaniu do stopni końcowych sporych dawek prądu. Tor zasilający w najdroższych amplitunerach jest bezkompromisowy nie tylko ze względu na samą kombinację poszczególnych elementów wchodzących w skład bufora prądowego, ale przede wszystkim ich jakości, co pozwala osiągać jeszcze lepszą jakość dźwięku.
Podsumowanie
Marantz SR8012 zasługuje na najwyższe noty nie tylko za wyposażenie, ale przede wszystkim jakość dźwięku. Jeśli poszukujecie prawdziwej kinowej bestii, dysponującej olbrzymią mocą i nienaganną dynamiką z nutą audiofilskiego grania, to Marantz może okazać się właściwym wyborem.