Nowe słuchawki Denona AH-D1200 są na tyle uniwersalne, że sprawdzą się zarówno w drodze, ze smartfonem w roli źródła dźwięku, jak i w domu, podłączone do urządzeń stacjonarnych, np. komputera/DAC-a. Łączą niewielką masę i rozmiar, łatwość wysterowania oraz możliwość skutecznego odizolowania od szumu ulicy – a więc najważniejsze cechy modeli mobilnych – z ułożeniem na głowie niemal bez dotykania uszu (konstrukcja wokółuszna), dużymi przetwornikami i wysokim komfortem użytkowania, czyli atrybutami bardziej wyrafinowanych, domowych konstrukcji hi-fi. Pozostaje pytanie, jakiego brzmienia można się w tym wypadku spodziewać. Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Budowa
Design AH-D1200 to żadne novum, bo identyczny wygląd mają recenzowane już na łamach HFC&HC (zob. nr 1/2017) słuchawki AH-GC20. Cała konstrukcja jest lekka, solidna i ergonomiczna. Bez problemu składa się w tzw. rogalik, co pozwoli ochronić słuchawki podczas transportu i jednocześnie zaoszczędzić nieco miejsca w plecaku czy walizce. Główne materiały – plastik i aluminium – uzupełniono bardzo przyjemną w dotyku syntetyczną skórą (producent deklaruje, że jest ona dwa razy trwalsza od tej, jaką stosuje konkurencja) i bliżej nieokreślonym materiałem, zapewne z włókien chemicznych, czyli wytrzymałym i odpornym na ścieranie, którym pokryto wewnętrzną część pałąka. Jego rdzeń stanowi szyna wykonana z tworzywa (strona wewnętrzna) i metalu (z zewnątrz).
Praca prowadnicy jest wzorowa, a regulację ułatwia ponumerowana podziałka. Wysoki komfort użytkowania zapewniają sprężyste poduszki z pianki z pamięcią kształtu – wynalazek NASA, który z promów kosmicznych zawędrował wprost do naszych domów. Ponadto AH-D1200 to, w przeciwieństwie do wielu podobnych produktów, model wokółuszny nie tylko z nazwy. Muszle są duże, w końcu w ich wnętrzu pracują aż 50mm przetworniki. Mięciutkie poduszki doskonale przylegają do uszu, nieźle izolując od dźwięków otoczenia, co jak wiadomo działa także w drugą stronę, tzn. muzyka nie wycieka na zewnątrz i nie drażni np. współpasażerów. À propos przetworników – logo Hi-Res poświadcza, że obsługują one pasmo do co najmniej 40kHz, więc wszystkie nietoperze będą w siódmym niebie.
Akcesoria śmiało można określić jako typowe: oprócz materiałowego pokrowca ściąganego tasiemką, z dyskretnym logo Denona, dostajemy dwa kable o długości 1,3m – jeden z pilotem (zapewniającym wygodne sterowanie odtwarzaczem i regulację głośności) i mikrofonem, a drugi "goły", tj. bez żadnych bajerów. Co prawda na opakowaniu wyróżniono urządzenia marki Apple (o czym świadczy napis Made for iPod, iPhone, iPad), ale właściciele smartfonów z Androidem na pokładzie także mogą korzystać z pilota i mikrofonu. Fajnym dodatkiem jest aplikacja Denon Audio (dostępna na obie platformy mobilne), która pozwala na zabawę z licznymi presetami equalizera, a także "dodatkową" regulację głośności (PreAmp).
Jakość brzmienia
AH-D1200 niczym mnie nie zaskoczyły, ale też niczego takiego nie oczekiwałem. Po prostu pod względem brzmienia słuchawki te wpisują się w charakterystyczną dla Denona sygnaturę, której znakami charakterystycznymi są dobre zrównoważenie tonalnie z delikatnym ociepleniem barw, specyficzne wygładzenie i zaokrąglenie, a także wyrazistość, co z jednej strony daje efekt dźwięku spokojnego, wręcz relaksującego, a z drugiej bardzo konkretnego, namacalnego.
Bas, jak zwykle u Denona, jest podany "na bogato", z nieco zmiękczonymi, plastycznymi konturami, solidnością i niezłym uderzeniem. Jego siłę słychać przede wszystkim w muzyce elektronicznej, hip-hopowej, a w nieco mniejszym stopniu także w rocku. Z kolei w jazzie niskie tony się nie narzucają, pełniąc funkcję stabilnego, nieodzownego fundamentu. Co prawda najniższe rejestry nie grzeszą przesadną wyrazistością, ale z wyższym basem nie ma już żadnych problemów. W efekcie zakres ten jest wolny od spowolnień i rozmycia, a tzw. trzymanie rytmu jest całkowicie satysfakcjonujące. Brzmienie takiego instrumentu, jak kontrabas jest bogate i zróżnicowane, swobodne, z wyraźnie zaznaczonym atakiem i odczuwalnymi szarpnięciami strun.
Bas, jak zwykle u Denona, jest podany 'na bogato', z nieco zmiękczonymi, plastycznymi konturami, solidnością i niezłym uderzeniem
Środek pasma jest w dużej mierze neutralny, choć tu także daje się wyczuć delikatne ocieplenie barw. Ta część pasma jest wygładzona, pozbawiona szorstkości, ale jednocześnie wyrazista, jednak nigdy przesadnie wyeksponowana. Subtelne ocieplenie zwiększa przyjemność odsłuchu – zyskują na tym nie tylko wokale w jazzie, ale także cięższe klimaty w rodzaju "Dirt" Alice In Chains, które nie męczą nachalnością, a jednocześnie pozostają świeże i żywe. Sprzyja temu również sposób, w jaki prezentowane są wysokie tony – wyraziste, a jednocześnie subtelne. Być może niektóre płyty zostaną przez to częściowo odfiltrowane z potrzebnej zadziorności i drapieżności, ale moim zdaniem to zdecydowanie lepsze niż studium analityczne rodem z prosektorium.
Brzmienie AH-D1200 jest także wystarczająco dynamiczne, by oddać nagłe zmiany poziomu dźwięku bez poczucia, że coś wymyka się spod kontroli. Przejrzystość prezentuje bardzo przyzwoity poziom, szczegóły nie są zacierane, aczkolwiek prezentacja detali nie jest tu priorytetem. Transjenty są przetwarzane stosunkowo łagodnie, więc osoby szukające ekstremalnej szybkości i ekscytującej rytmiki będą raczej szukać czegoś innego.
Podsumowanie
Jak to zwykle u Denona – jest przede wszystkim muzykalnie i przyjemnie. Do tego miły dla oka wygląd, dobrej jakości materiały i wzorowe wykonanie. No i cena, zdecydowanie do przełknięcia. Wszystko razem na piątkę.